Nintendo Switch 2 zadebiutował niedawno i choć na papierze to solidna aktualizacja względem poprzedniej generacji, to nie wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami graczy i ekspertów. Ekipa Digital Foundry, znana z technicznej precyzji, wzięła nową konsolę na warsztat w dwugodzinnej analizie. Najwięcej emocji wzbudził ekran – i niestety nie są to dobre wiadomości.
Jednym z głównych zarzutów wobec wyświetlacza Nintendo Switch 2 jest jego rzekome wsparcie dla HDR. Problem w tym, że zastosowany panel LCD typu edge-lit ledwo osiąga jasność 420 nitów – to zdecydowanie za mało, by mówić o jakimkolwiek sensownym HDR. Efekt? Obraz nie różni się znacząco od standardowego SDR, co w 2025 roku brzmi jak kiepski żart.
Jeszcze większym zaskoczeniem (i rozczarowaniem) okazuje się jakość obrazu w ruchu. Według Digital Foundry, rozmycie przy dynamicznych scenach jest wyraźnie większe niż w pierwszym Switchu, a tym bardziej niż w wersji OLED. Dla graczy lubiących szybkie tytuły, to może być poważna wada.
Zabrakło także pełnego wsparcia dla technologii VRR (Variable Refresh Rate), która pozwala na płynniejsze wyświetlanie obrazu przy zmiennych liczbach klatek. Jednak nie wszystko stracone – eksperci zauważyli obecność LFC (Low Framerate Compensation) w niektórych grach, co może sugerować, że pełne VRR może jeszcze nadejść w aktualizacjach oprogramowania.
Choć wyświetlacz Nintendo Switch 2 budzi uzasadnione kontrowersje, to cała konsola jest zauważalnym krokiem naprzód – zarówno pod względem wydajności, jak i funkcji. Mimo to trudno nie odczuwać lekkiego zawodu, szczególnie gdy konkurencja w segmencie handheldów nie śpi.
Źródło informacji: WCCFTech, YouTube Digital Foundry
Zdjęcie z okładki artykułu: Nintendo